Rozdział XIV: "Luhan's Promise"

Szczegóły do serii "My 24 Year Old Husband" znajdziecie tutaj. 


| ROZDZIAŁ XIV |

"LUHAN'S PROMISE"


~ W samochodzie ~


Luhan i Miyoung byli w samochodzie Luhana, podczas gdy jego matka i członkowie zespołu jechali innym. Luhan spoglądał co chwilę na Miyoung, która zafascynowana chłonęła wzrokiem nieznane miasto. Luhana cały czas nurtowało pytanie, jak jego żona w tajemniczych okolicznościach dostała się do Chin bez jego wiedzy.
- Baby - Miyoung oderwała wzrok od okna i spojrzała na Luhana z uśmiechem.
- Tak?
- Jak się tu dostałaś? - zapytał i spojrzał na nią na kilka sekund. Miyoung westchnęła w duchu i spojrzała przed siebie.
- Cóż, kiedy dowiedziałam się, że wyjeżdżacie tutaj na festiwal pomyślałam o jednym :"Jak ja będę się nudzić, kiedy nie będzie cię przy mnie". Więc kupiłam bilet dzień później bez twojej wiedzy i pakowałam się dziś rano zanim się obudziłeś. Wasz menager pomógł mi potajemnie spakować walizki przed wyjazdem i przyniósł mi je jak poszedłeś na samolot - Miyoung uśmiechnęła się zwycięsko, gdy Luhan tylko zamrugał. Jego ukochana żona była w stanie zrobić te wszystkie rzeczy bez jego wiedzy. Był zdumiony. Nie mógł przecież nawet przemycić jedzenia obok niej, a tu coś takiego.
- Ale przecież boisz się latać. Jak można dostać się do samolotu bez paniki? - Luhan zapytał z zaciekawieniem. Miyoung zmarszczyła brwi, kiedy przypomniała sobie, co wydarzyło się na pokładzie samolotu,

~ Kilka godzin temu ~


- Proszę pani, chce się pani napić wody? - stewardesa podeszłą do Miyoung, która mocno trzymała się fotelu, biorąc głębokie oddechy. Czuła się, jakby miała zaraz umrzeć. Spojrzała na kobietę
- Tak, poproszę. I jeszcze papierową torebkę - stewardesa uśmiechnęła się i skinęła głową, zanim podała jej rzeczy. Miyoung nigdy nie czuła się gorzej, jak w tej chwili. Nie mogła przestać myśleć o tym, że samolot może się rozbić... BOOM!
- Uspokój się Miyoung. Jeśli Luhan to zrobił, to ty też możesz. Wystarczy kilka głębszych oddechów. Wdech i wydech, wdech i wydech. O mój Boże, powinnam to robić wolniej! Chwileczkę... Nie czuję się dobrze - Miyoung poczuła mdłości, zakryła dłonią usta. Wstała i pobiegła do łazienki.


~ Koniec wspomnień ~

- Ech... po prostu wzięłam jakieś tabletki nasenne i zasnęłam zanim opuściliśmy Koreę
Skłamała. Luhan kupił to i skoncentrował się na drodze. Miyoung westchnęła, odwróciła twarz w stronę okna i patrzyła na wszystkie mojane budynki. Mogła zrozumieć niektóre z chińskich znaków na budynkach, gdyż brała w tajemnicy przed Luhanem lekcje mandaryńskiego, żeby komunikować się lepiej z jego rodziną. Była tak pochłonięta tym, że nawet nie zauważyła, że Luhan zatrzymał się przed piekarnią. Spojrzała na niego, który odpinał pas.
- Dlaczego się zatrzymałeś? - Luhan spojrzał na nią.
- Moje mama chciała, żebym kupiła parę rzeczy zanim pojedziemy do domu.Wiem, że gdybym o tym zapomniał nie puściłaby mnie do domu. Poza tym, chcę żebyś poznała przyjaciela rodziny. Idziemy - Miyoung odpięła swój pas i chwyciła torebkę. Luhan otworzył przed nią drzwi jak dżentelmen i weszła.
- Xièxiè (Dziękuję) - Luhan uśmiechnął się.
- Uczysz się mandaryńskiego? - Miyoung uśmiechnęła się dumnie i skinęła głową. To sprawio, że Luhan był  szczęśliwy, wiedząc, jak jego żona chce mówić w jego ojczystym języku. Zamknął samochód i splótł ich palce razem. Weszli do piekarni, nikogo nie zastając.
- Halo? Jest tu ktoś? - Luhan się rozejrzał. Miyoung tylko spojrzała na pysznie wyglądające ciasta przed nią, oblizując wargi, chciała spróbować je wszystkie. Dziewczyna, która wyglądała na nieco starszą od Miyoung podbiegła do lady.
- Cześć! Przepraszam, że musieliście tyle czekać - dziewczyna spojrzała na nich zdyszana.
- Lu-ge - dziewczyna wybiegła zza lady, podbiegła do Luhana i rzuciła mu się na szyję, zmuszając go tym samym do puszczenia ręki Miyoung. Miyoung przełknęła ślinę patrząc na dziewczynę, która przytulała jej męża tuż przed nią.
- Kim ona jest? - Miyoung widziała, że Luhan był tak samo zdezorientowany jak ona. Luhan nie miał pojęcia kim ona była. Tajemnicza dziewczyna puściła go i spojrzała mu w oczy.
- Lu-ge nie mogę uwierzyć, że to ty. Tęskniłam za tobą przez te wszystkie lata. Wyrosłeś na prawdę na przystojnego faceta - Miyoung nie mogła w pełni zrozumieć co ona właśnie powiedziała, ale wciąż słuchała. On natomiast próbował sobie przypomnieć kim ona jest.
- Przepraszam, ale kim jesteś? - dziewczyna zachichotała i żartobliwie klepnęła go po ramieniu. Miyoung wzięła głęboki oddech, starając się myśleć pozytywnie. Nie mogła jej już dłużej znieść, ale nie chciała niczego robić pochopnie.
- To ja, Sunday Cheng. Graliśmy razem, kiedy byliśmy mali, dopóki nie przeniosłam się do Ameryki, kiedy byliśmy w drugiej klasie. Pamiętasz? - Luhan myślał przez chwilę.

~ Wspomnienia ~

Luhan mający osiem lat.
- Obiecuję, że nigdy cię nie zapomnę - Sunday płakała. Luhanowi zakręciła się łza w oku, ale szybko ją otarł. Trzymał jej ręce i patrzył na nią. - Obiecuję. Kiedy znów się spotkamy, weźmiemy ślub, nie będę miał innej niż ciebie. Ok? - podniósł wolną rękę z wystawionym małym paluszkiem. Sunday uśmiechnęła się i chwyciła go swoim małym palcem i złączyła ich kciuki razem.

~ Koniec wspomnień ~

Ooohhhh! Teraz cię pamiętam. Zamierzałaś ukraść moje batony - powiedział Luhan, Sunday zachichotała. 
- Cieszę się, że pamiętasz. Mam nadzieję, że pamiętasz też naszą obietnicę - Luhan spuścił wzrok. Miyoung zrozumiała co powiedziała i spojrzała na Luhana. 
"Co za obietnica?" pomyślała Miyoung, nie mając dobrego przeczucia. Luhan wsadził ręce do kieszeni dżinsów, kiedy spojrzał na uśmiechniętą Sunday.
- Słuchaj Sunday, to była dawno temu. Byliśmy wtedy dziećmi. Kopę czasu minęło, wiele rzeczy się zmieniło, ludzie... się zmienili - powiedział powoli ostatnie słowa, gdy patrzył na Miyoung, która stała kawałek od nich. Sunday zerknęła na nią, marszcząc brwi i znów spojrzała na Luhana.
- Ale... obiecałeś. Specjalnie podjęłam pracę tutaj, mimo tego, że mi to nie potrzebne, tylko po to, żeby łatwo było ci mnie znaleźć, kiedy wrócisz do domu. Jak mogłeś? Jak głupia wierzyłam, że nie jesteś z inną dziewczyną. Ale zamiast tego, przyszedłeś tu z nią. Kim ona tak właściwie jest? Twoją dziewczyną? - Sunday była bliska łez. Luhan westchnął i podszedł do Miyoung. Chwycił jej dłoń i uniósł je, pokazując ich obrączki. 
- Nie, ona jest moją żoną. Przepraszam Sunday.
Dziewczyna cofnęła się o krok. Łzy spływały po jej policzkach. Pokręciła głową.
- Nie, tak nie może być. Obiecałeś mi. Obiecałeś, że weźmiemy ślub! - Sunday wybiegła ze sklepy. Miyoung nie mogąc w pełni zrozumieć sytuacji spojrzała na Luhana. 
- O czym rozmawialiście? - Luhan spojrzał na Miyoung. Podszedł do lady i oparł się o nią plecami. Miyoung zrobiła to samo. Lyhan wyjaśnił jej całą sytuację z Sunday i składanych obietnic. Kiedy skończył, spojrzał w dół.
- Oczywiście, była zdenerwowana. Obietnica wiele dla niej znaczy. Czuję się z tym źle - Luhan spojrzał na nią z niedowierzaniem na twarzy. - Nie patrz tak na mnie. Poza tym, nie wiem, jak bym się czuła, gdybym miała złamane serce przez faceta, którego kocham. Powinniście sobie wszystko wyjaśnić i spróbować się znów zaprzyjaźnić - Miyoung powiedziała. Luhan westchnął, po prostu nie mógł uwierzy, jak dbanie o żonę może być trudne w stosunku do ludzi.
- Nie wiem baby, nie chcę się pogodzić - wyznał. Miyoung pokręciła głową z dezaprobatą. 
- Wstydź się. Nie wiedziałam, że wyszłam za mąż za tak bezdusznego człowieka. Aigoo, gdzie popełniłam błąd? - Luhan jęknął wiedząc, że będzie mu dokuczać, jeśli się z nią nie zgodzi. 
- Dobra, dobra. Spróbuję z nią porozmawiać.Szczęśliwa? - Miyoung uśmiechnęła się zwycięsko i podeszła do niego. Pochyliła się i cmoknęła go w usta.
- Tak. 



Hari ♥

Komentarze

  1. Odpowiedzi
    1. Niestety, trochę to trwało :(
      http://hariandnana.blogspot.com/2017/05/rozdzia-xv-lunch-invitation-memory-lane.html

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty