Rozdział VIII: Confessions of A Shopaholic

Szczegóły do serii "My 24 Year Old Husband" znajdziecie tutaj. 

| ROZDZIAŁ VIII |

"CONFESSIONS OF A SHOPAHOLIC" 


- Co teraz robisz? - zapytał Luhan, gdy szłam chodnikiem z trzema torbami pełnymi zakupów, rozmawiając z nim przez telefon.
- A nic. Jestem po prostu na spacerze - powiedziałam, gdy zobaczyłam na wystawie najpiękniejszą parę butów na świecie. Ludzie, jak ja nienawidzę zakupów. Zawsze wydaje pieniądze na nowie rzeczy, ale to silniejsze ode mnie. Cóż mogę poradzić, że nie mam tak silnej woli, by się powstrzymać.
- Chincha? Proszę powiedz mi, że nie jesteś na zakupach - zapytał. Już mogę go sobie wyobrazić - pociera skronie, mając nadzieję, że powiem "nie".
- Oczywiście, że nie, mam pieniądze, które wystarczą mi zaledwie na obiad - skłamałam, patrząc na torby wypełnione nowymi ubraniami.
- Hmmm... Więc kiedy wrócę do domu, nie będzie żądnych nowych ubrań? Tylko ty? - zapytał podejrzliwie.
- Nic, tylko ja. Poczekaj, a sam zobaczysz - powiedziałam z przekonaniem, a on się zaśmiał. Już widzę, ja uśmiecha się wymyślając nowy plan.
- Okej, w takim razie załóżmy się - powiedział, a ja zastanawiałam się przez chwilę.
- Jaki zakład?
- Jeśli wrócę do domu i nie znajdę w twojej szafie ani jednej nowej rzeczy, spełnię twoje trzy życzenia. Zgoda? - zastanawiałam się nad tym, przecież mogę go przechytrzyć.
- Zgoda.
- Dobrze, będę w domu ok piątej. Do zobaczenie skarbie - powiedziałam do widzenia i rozłączyłam się. Spojrzałam na godzinę w moim telefonie. Miałam jeszcze trzy godziny, co wiąże się z kolejną godziną rozglądania się po sklepach. Kontynuowałam więc spacer i po prostu oglądałam wystawy sklepowe, bo to co już kupiłam nie mogłam oddać. Natknęłam się na sklep z czapkami i zobaczyłam słodkie snapback, któe świetnie pasowała by do Chanyeola. Weszłam do środka i wzięłam ją. Potem zobaczyłam kolejną dla Kaia. Następnie inną dla Suho. Wkrótce miałam dwanaście czapek w rękach. Zapłaciłam za nie i uśmiechnęłam się, zadowolona z tego co dla nich mam. Pochyliłam się, by zawiązać sznurówki i gdy miałam już wstać, poczułam jak coś popycha mnie do podłogi. Westchnęłam i odwróciłam się, aby zobaczyć, kto to zrobił. Rozejrzałam się i zamarłam. Kim Woori. Księżniczka w mojej starej szkole. Szybko wstałam i spojrzałam w dół, mocno trzymając torby. Ludzie, jak ja jej nienawidzę. Byłam jej głównym celem szkolnych docinek. Niegdyś dokuczała i zawstydzała mnie na każdym kroku. Nigdy nie zapomnę tego, co mi zrobiła. Uśmiechnęła się, widząc mnie przerażoną. Jej przydupasy stały tuż za nią, naśmiewając się ze mnie i szepcząc. Woori podeszłą do mnie ze skrzyżowanymi rękami.
- Annyeong Miyoungah. Zastanawiałam się ostatnio, dlaczego nie przychodziłaś do szkoły. Ach! Prawda! Ukończyłaś ją wcześniej, by poślubić swojego OPPA. A może powinnam powiedzieć, MÓJ OPPA - jej głos zagrzmiał, gdy powiedziała ostatnie zdanie. Tak jak ja, była szalenie zakochana w Luhanie. Kiedyś śmiała się ze mnie, mówiąc, że Luhan nie lubi brzydkich dziewczyn. Kiedyś sądziłam, że naprawdę tak jest. Napłynęła do mnie odwaga i spojrzałam na nią.
- Przepraszam Woori, ale muszę już iść do domu, do mojego męża, który kocha mnie i ceni. Nie jakieś głupie suki, z napompowanymi sylikonem biustonoszami - uśmiechnęłam się do niej fałszywie i odeszłam, zostawiając w tyle rozwścieczoną Woori.
- Jeszcze ci pokażę LEE MIYOUNG! Trzymaj się z dala od mojego OPPA!! - z płonącymi wściekłością oczyma odwróciłam się do niej.
- Jestem Lu Miyoung i nigdy nie miałaś szans od samego początku - uśmiechnęłam się i odeszłam w kierunku przystanku autobusowego. Usiadłam i spojrzałam na dwa pierścionki na moim palcu. Nie wiem jeszcze tylu rzeczy o Luhanie i mnie. Jak wyglądało nasze pierwsze spotkanie? Gdzie byliśmy na naszej pierwszej randce? Jak spotkałam EXO? Te i wiele innych pytań, na które nie znam odpowiedzi cisnęły mi się do głowy. Naprawdę, muszę znaleźć sposób, by odnaleźć odpowiedzi na te wszystkie nurtujące pytania. Czekałam na autobus, gdy samochód pojawił się przede mną. Rozejrzałam się i zastanawiałam się, dlaczego zatrzymał się właśnie tutaj. Chwyciłam torby i już miałam uciekać, gdy drzwi się otworzyły.
- Dongsaengie! - usłyszałam kobiecy głos. Odwróciłam się, by ujrzeć BoA. BoA mnie zna? Skłoniłam się, a ona podeszła i przytuliła mnie. Byłam zaskoczona, ale odwzajemniłam tę przyjemną, przyjacielską pieszczotę. Odsunęła się kawałek z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Co ty tu robisz sama? Gdzie jest Lulu? - zapytała.
- Trenuje, przed comebackiem EXO. Po prostu wychodzi z siebie - powiedziałam. Żachnęła się i splotła nasze ręce razem.
- Nie musisz być samotna. Chodźmy. Unnie będzie ci dzisiaj towarzyszyć. Pójdziemy do mojego ulubionego miejsca na świecie - ciągnęła mnie do swojego samochodu. Siedziałam tam niezręcznie nie wiedząc, co powiedzieć. Nigdy nie miałam przyjaciół, więc nie mam pojęcia co mam mówić. Może powinnam siedzieć cicho, by mogła skupić się na jeździe.
- Dongsaeng. Wydajesz się być trochę spięta. Wszystko w porządku? - BoA zapytała mnie. Wzdrygnęłam się lekko i spojrzałam na nią. 
- Ze mną wszystko w porządku. Po prostu miało miejsce nieciekawe zdarzenie - wydusiłam z siebie, żałując później, że w ogóle to zrobiłam.
- Co? Wszystko w porządku? Nie musisz iść do szpitala? - zapytała gorączkowo.
- Nie, jest w porządku. Po prostu spotkałam się z moim starym wrogiem, to wszystko - zapewniłam ją. Zaczęłyśmy rozmawiać przez całą jazdę samochodem. To było dla mnie coś innego, ponieważ nigdy nie rozmawiałam z dziewczyną o różnych mało ważnych bzdetach. 
W końcu podjechałyśmy pod sklep, z rozmarzeniem patrzyłam na wystawy. BoA wyszła podała klucze facetowi, który wydawał się być lokajem. Lokaje parkują samochody w sklepie? Chwyciłam torebkę i wyszłam z samochodu, ruszyłam za nią do sklepu. Kiedy weszłyśmy byłam w szoku. Sklep był zaopatrzony w tak wiele marek, których wcześniej nawet nie znałam. 
Podeszłam do działu Gucci i podniosłam torebkę. Po prostu się w niej zakochałam, ale później spojrzałam na cenę na metce... 51,000 dolarów!! Położyłam torbę z powrotem na półkę i rozejrzałam się. To miejsce jest zbyt drogie. Luhan by mnie zabił, gdybym przetraciła tutaj tyle pieniędzy. Ale znów na nią spojrzałam. Tak na prawdę nigdy nie miałam markowych rzeczy, ponieważ rodzice uważali, że nie potrzebuję drogich torebek. Ale mój tata podarował mamie prawdziwą torekbkę od Louis Vitton na ostatnie święta. Gdzie nie pójdzie, wszędzie bierze ją ze sobą. Ściągnęłam usta i spojrzałam na kurtki i wpadł mi w oko śliczny płaszcz. Patrzyłam na niego i ugryzłam się w dolną wargę. Trzy życzenia Luhana, to nie będzie złe wobec niego? To będzie ostatnia rzecz, jaką dziś kupię. Tylko to i nic więcej.
- BoA unnie...


~ W samochodzie ~

Patrzyłam przez okno, patrząc na mój dom. Na podjeździe stał samochód mojego męża, a to oznacza, że jest w domu i czeka na mnie, aż wejdę bez żadnych toreb do mieszkania.
- Dongsaeng, co zamierzasz zrobić? Czuję się źle, to wszystko przeze mnie. Gdybym tylko wiedziała, o co się założyliście, to by tak nie wyglądało. Mianhe - BoA mnie przeprosiła. Odwróciłam głowę w jej stronę i uśmiechnęłam się nieco. Potem spojrzałam na tylne siedzenie, gdzie leżało dwadzieścia toreb, które należały do mnie. Nic mnie nie powstrzymało, przed kupnem jeszcze kilku rzeczy dla mnie. Spojrzałam na BoA. 
- Unnie, przetrzymałabyś je przez kilka dni, dopóki nie będę mogła ich odzyskać? Proszę?
Żachnęła się i ścisnęła moją dłoń. Roześmiała się i skinęła głową. Piszcząc z radości przytuliłam ją. Odpięłam pasy i otworzyłam drzwi. Podziękowałam jej raz jeszcze i wyszłam. Pomachałam jej zanim jeszcze odjechała. Odwróciłam się i poszłam w kierunku domu. Weszłam do środka i cicho zamknęłam za sobą drzwi. Po zdjęciu butów, poszłam do salonu i zobaczyłam Luhana, który czytał mangi na kanapie. Powiedzieć mu prawdę, czy nie? Zobaczymy co się stanie.
- Oppa - jego oczy opuściły książkę i odwrócił się do mnie. On uśmiechnął się i odłożył książę, podchodząc do mnie z uśmiechem. 
- Więc... Jak dużo kupiłaś dzisiaj? - zapytał mnie. Udałam obrażoną i zaśmiałam się, patrząc na niego.
- Nic nie kupiłam. Tylko chodziłam, jadłam przekąski i przyszłam z powrotem. Nic więcej - powiedziała pewnie. Luhan spojrzał na mnie niepewnie. 
- No dobrze, wygrałaś. Powiedz mi, jakie masz życzenia - pochylił się i dał mi buziaka przed przejściem do kuchni. Uśmiechnął się i po cichu cieszyłam się zwycięstwem, aż...
- LU MIYOUNG!! TYYY...  WYDAŁAŚ DZISIAJ PONAD 250,000 DOLARÓW!?!?!
Zamarłam i przygryzłam moją dolną wargę. Mój rozwścieczony mąż patrzył na mnie z góry. Uśmiechnęłam się niepewnie.
- Słucham?


<<9
Hari ♥

Komentarze

  1. Nice ! Nie mogę doczekać się kolejnego ! *___*

    OdpowiedzUsuń
  2. Dopiero dzisiaj skończyłam i powiem Ci ze jest świetny
    czekam z niecierpliwością na następny rozdział
    Weny życzę

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Boje się co będzie dalej. Mam nadzieje że wybaczy

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj!
    Mam nadzieje, ze kolejny rozdział pojawi się w miarę szybko, ponieważ nie mogę się doczekać! ♡
    Zostaję na dłużej. ~
    White Queen.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie moge doczekac się kolejnej części......proszepisz szybciej :3

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty