Fear of the truth



Postacie: Henry
Gatunek: romans
Opis: Był jedynym, któremu zaufała, jedynym, któremu wierzyła, jedynym, którego kochała.


"Odwiecznie bała się czasu spędzonego na liczeniu godzin, na chodzeniu z kąta w kąt. Pragnęła tego jednego momentu, aż zobaczy swojego wybranka i wtuli się w jego ramiona. Kiedy będzie mogła poczuć się bezpieczna w strasznym świecie bez skrupułów. Czekała... Czekała... Czasami nawet prawdziwa miłość nie przetrwa wszystkiego. Los bywa okrutny..."
Zamknęła książkę i położyła ją na stoliku kawowym. Ta historia była tak bardzo do niej podobna. Przeciągnęła się lekko i szczelniej otuliła się kocem. Nieprzerwanie od dwóch lat czeka na mężczyznę, który zniknąwszy z jej życia zabrał również jej serce. Był jedynym, któremu zaufała, jedynym, któremu wierzyła, jedynym, którego kochała. Tak naprawdę tylko on się dla niej liczył. Nikt nie był w stanie zapełnić pustki, którą po sobie pozostawił. Po policzkach dziewczyny spływały pojedyncze łzy. Wspomnienia o nim na powrót przywołały ból i cierpienie.
Kot delikatnie ocierał się o jej nogi. On również czuł jej ból. Nie cierpiał go, nie cierpiał, gdy jego pani płakała, nie cierpiał uczucia pustki, które mężczyzna po sobie pozostawił. Nienawidził go za to, równie dobrze, gdyby wrócił mógłby zagryźć go, zadrapać, byleby nie sprawiał, że jego pani będzie jeszcze bardziej cierpieć. Ale... Jego pani tylko jego kochała, gdyby wrócił, ona znów byłaby wesoła, roześmiana. Dziewczyna pociągnęła nosem, szybko otarła łzy i wzięła kota na ręce. Pieściła jego uszy, drapała pod bródką. Relaksujące, to tak bardzo ją relaksowało. Zapominała, na chwilę o cierpieniu, o tęsknocie, o depresji.
Telefon zakłócił ciszę, która wypełniała pokój. Kto to mógł być? Nie wiedziała. Nie wiedziała, kto mógłby cokolwiek od niej chcieć. Wolnym krokiem podeszła do telefonu. Podniosła słuchawkę.
- Halo?
- Co ty sobie wyobrażasz?!
Ten głos....
- Sprawiasz mi tylko cierpienie!
... on był tak bardzo podobny do niego...
- Nie rozumiesz tego, że nadal cię kocham?! A ty uganiasz się za tym oprychem!
Zaraz... CO?!
- Słucham? Kim Ty jesteś?
- Nana... To nie ty?
- Jaka Nana do cholery?
- Przepraszam najmocniej... pomyliłem numery.
Rozłączył się. Osunęła się wzdłuż ściany i usiadła na podłodze, Co to miało być? Pomyślała nadal będąc w głębokim szoku. Nie zdążyła ochłonąć, a w mieszkaniu na powrót rozbrzmiał dźwięk telefonu. Niepewnie podniosła słuchawkę i przyłożyła ją do ucha.
- Halo?
- Przepraszam...
- Kto mówi? - ponownie zwątpiła w głos, który słyszała.
- Ten wariat, który dzwonił do Ciebie przed chwilą, Henry.
- Och... ____ - przedstawiła się krótko.
- Na prawdę Cię przepraszam, byłem święcie przekonany, że dzwoniłem do mojej byłej... Pewnie się przestraszyłaś... To dziwne, ale masz taki sam głos jak ona - dziewczyna zaśmiała się cicho, a kot spojrzał na nią z zaciekawieniem. - Co w tym śmiesznego?
- Masz taki sam głos jak mój były...
- Serio? - on również się zaśmiał. - To... nieźle pokręcone...
- Prawda?
Spędzili godziny rozmawiając przez telefon. Dziewczyna po raz pierwszy od dwóch lat poczuła, że jej życie może wyglądać inaczej, że nie musi wiecznie żyć w cierpieniu, nie musi być wiecznie wierna mężczyźnie, który ją zostawił.

***

- Spotkajmy się - powiedział pewnego dnia Henry. 
- Dobrze. 
- Dziś. Seoul Tower o 19.00.
- Ok.
- Do zobaczenia.
- Papa.
Krótka rozmowa. Jednak ____ nie potrzeba było więcej. Wbrew pozorom cieszyła się, że może spotkać Henry'ego. Mięły cztery miesiące od jego pierwszego telefonu. Wiedziała o nim wszystko, on wiedział o niej wszystko. Wylała w jego "towarzystwie" wiele łez. Wiedział o jej byłym, nawet o jej kocie. Nie raz wspomniał, że chciałby zobaczyć futrzaka. 
Pięć godzin. Odłożyła telefon na stolik i poderwała się z fotela. Spojrzała w lustro wiszące w korytarzu. Wyglądała okropnie. Włosy przetłuszczone, bez makijażu w rozciągniętym zielonym swetrze i czarnych dresach. Dopiero teraz zobaczyła, jak nie dbała o siebie przez ten cały czas. Pobiegła szybko do łazienki i wzięła długą, gorącą kąpiel. Jej włosy zniosły kilkanaście odżywek, ciągłe płukanie i nakładanie ich na nowo sprawiło, że czas mijał coraz szybciej. 
Cztery godziny. Owinięta w ręcznik znów spojrzała w lustro. Woda z mokrych włosów spływała po jej ramionach, dekolcie i piersiach. Wyglądała teraz znacznie lepiej, lepiej niż wcześniej. Korzystniej wyglądam bez ubrań. Pomyślała i zaśmiała się cicho. Wysuszyła i ułożyła włosy.
Trzy godziny. Otworzyła szafę w sypialni i spojrzała na ubrania wiszące na wieszakach i... leżące na podłodze. Posprzątała je szybko i wybrała lawendową sukienkę z motywem drobnych kwiatów bzu przy rąbku. 
Dwie godziny. Usiadła przy toaletce i wysypała na blat wszystkie kosmetyki. Nałożyła cienie na powieki i tusz na rzęsy, zaznaczyła kredką brwi, nałożyła róż na policzki i szminkę na usta w odcieniu delikatnego różu. 
Półtorej godziny. Stanęła ponownie przed lustrem. Wyglądała cudownie. Zajęło jej to wiele czasu, ale zmiana była radykalna.

***

Stała pod Seul Tower. Mimo tego, że był to letni wieczór cieszyła się, że założyła sweterek. Brakowało jeszcze 2 minut do 19.00. Stąpała z nogi na nogę będąc nieco zdenerwowaną, podekscytowaną, sama nie rozumiała co się z nią dzieje. Cicha melodia z telefonu komórkowego dotarła do jej uszu z wnętrza torebki. Drżącymi dłońmi wyciągnęła telefon i szybko odebrała.
- Halo?
- Mam cię! 
- Co... 
Nie skończyła dokończyć, a silne ramiona objęły ją w pasie. Wzdrygnęła się lekko, nieco oszołomiona. 
- To ty? - szepnęła nie mogąc uwierzyć w to co tak na prawdę się dzieje. 
- Tak - odpowiedział równie cicho. 
Nie chciała się odwracać. Wbrew pozorom bała się. Nie wiedziała jak on wygląda, nie wiedziała, czy wszystko co jej powiedział było prawdą. W pewnym stopniu zrobiła coś, na co nigdy nie zebrałaby odwagi. 
- Obróć się... - szepnął do jej ucha. - Chcę zobaczyć jak wyglądasz. 
- Jesteś pewien? 
- Tak, jestem pewien. 
- No dobrze.
Mruknęła cicho i spuściwszy głowę obróciła się w jego stronę. Ujął jej twarz w dłonie i uniósł ją lekko, by móc spojrzeć na dziewczynę. 
- ____... - szepnął, wręcz zafascynowany jej urodą.
- Henry! - patrzyła na chłopaka nie mogąc uwierzyć własnym oczom. Henry, który stał przed nią to nie był jakiś tam pierwszy lepszy Henry, tylko Henry z Super Junior. To było... Dziwne.
- Tak, to ja... - szepnął i przytulił ją, chowając twarz w jej włosach.
- Wow... - zdołała tylko z siebie wydusić.

***

Dziewczyna pociągnęła nosem, szybko otarła łzy i wzięła kota na ręce. Westchnęła ciężko tuląc kota do piersi.  Pieściła jego uszy, drapała pod bródką. Relaksujące, to tak bardzo ją relaksowało. Zapominała, na chwilę o cierpieniu, o tęsknocie, o depresji. Wtem ciszę zakłócił dzwonek do drzwi. Poderwała się z miejsca i pobiegła do drzwi szybko je otwierając. 
- ____, w końcu... - zaczął Henry, ale dziewczyna nie dała mu skończyć. Rzuciła mu się na szyję, zanosząc się płaczem. - Eeej... Nie płacz malutka. 
Cisnął walizki za próg mieszkania i objął ją mocno w pasie, przekraczając próg mieszkania. Zostali rozdzieleni na ponad pół roku. Chłopak musiał wyjechać z kraju na trasę koncertową, nie miał nawet czasu, by do niej zadzwonić
- Tęskniłam - zaskomlała cicho w jego szyję.
- Ja też... - szepnął, ujmując jej twarz w dłonie.
Otarł delikatnie kciukami łzy spływające po jej policzkach strumieniami. Ujął jej twarz w dłonie i spojrzał jej w oczy, by po chwili złączyć ich usta w ciepłym pocałunku, przepełnionym tęsknotą.

Hari ♥

Komentarze

  1. Hahaha XD pierwszy telefon... Oooook XD to było udane XD hahaha XD
    Tak ogólnie to słodkie XD aww XD
    Weny ;3

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty