"Oświecenie umysłu"


W końcu pojawiła się kolejna część "Remember me", wiem, że długo na to czekaliście i bardzo Was za to przepraszam. Chincha mianheyo~! ♥

Kontynuacja: "Zawieź mnie do niej"



*YongGuk*

Co chwilę zerkałem w jego kierunku. Cały czas nie mogłem się pogodzić z myślą, że jednak to zrobiłem. Chryste, na prawdę, z chęcią zignorowałbym go i zrobiłbym wszystko, żeby ____ mnie pokochała. Ale... ale to jego tak na prawdę kocha. Coś w środku mówi mi, że dobrze zrobiłem. Mimo to, jeśli jego próba przywrócenia jej pamięci się nie powiedzie sam o nią zawalczę.
 - Stary przyspiesz trochę - ponaglał mnie patrząc zawzięcie w jakiś punkt za oknem. - Chcesz, żebym potrącił jakąś laskę? Spokojnie. I tak już jadę wbrew przepisom. Spójrzmy prawdzie w oczy... i tak przyspieszyłem. Chciałem to mieć jak najszybciej z głowy. Przekonać się, czy 'coś' w ogóle coś da.... Co ja za głupoty wygaduję. Może po prostu powinienem przestać o tym myśleć, to by ułatwiło sprawę. Tylko jak? Jak mam zapomnieć? Aich...

*YoungJae*

Wparowałem do szpitala. YongGuk szedł tuż za mną. Musimy w końcu zakończyć tę szopkę....
 - Gdzie oni do jasnej cholery są... - warknąłem, nerwowo wyciągając telefon z kieszeni i wybierając pierwszy lepszy numer, któregoś z moich kupli.
 - Yoboseyo? - padło na Jongup'a.
 - Gdzie Wy kurwa jesteście?!
 - Coś taki spięty? - Powiedziałem.
 - Gdzie jesteście~!?
 - U HimChan'a...
Nie zdążył dokończyć, bo już się rozłączyłem.
 - Jedziemy!
 - Gdzie znowu? - jęknął YongGuk odchylając głowę do tyłu. Wyglądał, jakby to wszystko go cholernie męczyło, a może bawiło?
 - Do HimChan'a.
Mruknął tylko coś pod nosem i wyszedł na zewnątrz. Wparowaliśmy do samochodu i ruszyliśmy w kierunku domu HimChan'a. Mimo, że mieszkał on na drugim końcu miasta droga wcale nie trwała długo. YongGuk wydawał się nie zwracać uwagi na przepisy. Po prostu pędził ulicami Seoulu wymijając zgrabnie ludzi idących na pasach jak zawodowy rajdowiec. Już po chwili zatrzymał samochód pod gmachem wielkiego blokowca, w którym mieszkał nasz przyjaciel. Nie czekając nawet na YogGuk'a popędziłem schodami do mieszkania HimChan'a. Waliłem pięścią w te cholerne drzwi, póki mi ich nie otworzyli.
 - Siemson YoungJae... - zaczął DaeHyun, ale nawet nie zdołał dokończyć, bo wparowałem do mieszkania trącając go mocno ramieniem.
 - ____... - szepnąłem zasapany wbiegając do salonu. Wszyscy się na mnie obejrzeli, łącznie z dziewczyną, ale nadal widziałem w jej oczach jakąś niepewność, obawę przede mną. Ona na prawdę się mnie bała. Dostrzegłem jak zadrżała, gdy ją zawołałem.
 - Oppa! - krzyknęła radośnie i ruszyła w moim kierunku. C-co? Przypomniała sobie wszystko? P-pamięta mnie? Rozłożyłem ręce, by przygarnąć ją w swoje ramiona. Moje serce wypełniła wielka radość... Jednak do czasu. Do czasu, gdy ____ mnie minęła i pobiegła dalej. Do YongGuk'a, rzucając mu się na szyję. Padłem na kolana i zacisnąłem mocno palce na swoich włosach, kląc cicho pod nosem. Dlaczego to musi tak boleć? Dlaczego to tak cholernie boli?!
 - ____, słuchaj mnie uważnie. Jutro jest Twój pierwszy dzień w koreańskiej szkole... - zaczął YongGuk. - Musisz wypocząć przed jutrzejszym dniem. Pozwól, że zawiozę Cię do domu.
 - Dobrze Oppa, będę odpoczywać, by mieć jutro siłę na naukę.
 - Grzeczna dziewczynka - zmierzwił lekko jej włosy palcami.
 - Tak więc chodźmy. Chciałem zaprotestować, ale co takiego mogłem zrobić, jak dziewczyna się mnie boi? Nie mam prawa nawet się odezwać. Bez słowa wyjaśnień powłóczyłem się do wyjścia i wolnym krokiem zmierzałem w kierunku mojego domu.

*Główna bohaterka*

 Gdy YongGuk odprowadził mnie pod drzwi mieszkania, pocałował czule moją głowę. Leżałam na łóżku rozmyślając o nim. To właśnie on był taką moją szczenięcą miłością. Na prawdę mi na nim zależało, jednak... Ten dziwny chłopak, którego najpierw spotkałam w szpitalu. On... W jego oczach widziałam wielki ból za każdym razem jak na mnie patrzył. To.. Te oczy... Mam wrażenie jakbym już go kiedyś gdzieś widziała. Ale to przecież niemożliwe prawda? Skąd niby miałabym go znać... Przewróciłam się na drugi bok wtulając twarz w poduszkę. Jutro do szkoły... Westchnęłam cicho...
Skręciłam w jakąś uliczkę, ale kompletnie nie mogłam się tu odnaleźć. Czemu wszystkie drogi muszą wyglądać tak samo? Ahh... Zgubiłam się. Zrezygnowana przysiadłam na krawężniku strzepując płatki spadających kwiatów z ramion. Ukryłam twarz w dłonie. Jak to się mogło stać? Szłam dokładnie tak samo jak powiedział mi tata. Szkoda, że przez pracę na uczelni nie mógł mnie zawieźć do szkoły. Chociaż bym się wtedy nie zgubiła.
- Yah! - krzyknęłam sfrustrowana.
- Cześć... - usłyszałam przyjemny męski głos i zaraz po chwili ujrzałam dłoń, z pomocą której miałam się podnieść z ziemi. Oczywiście skorzystać, skorzystałam, bo jakże by inaczej.
T-to ten dziwny chłopak ze szpitala. Hmmm... Coraz bardziej wydaje mi się, że skądś go znam...
- C-cześć..
Ugh.. Nappun jogia, po co się jąkasz.. Skarciłam się w myślach.
- Zgubiłaś się prawda?
- Nie! - skłamałam mimochodem. - Skąd wiesz?
W odpowiedzi wskazał herby szkoły na naszych mundurkach.
- Zaprowadzę Cię - chwycił mnie za rękę. C-co to ma znaczyć? Wyrwałam dłoń z uścisku w zaskoczeniu.  - D-dam sobie radę...
Otrzepałam spódniczkę mundurka i spojrzałam na niego.
- Jak masz na imię? - spytałam, gdy ruszyliśmy w kierunku szkoły.
- YoungJae.
- Umm... - skinęłam głową. - ____ - sama również się przedstawiłam i wyciągnęłam rękę w jego kierunku, którą zaraz uścisnął patrząc w moje oczy.
Poszczególne sceny pojawiały się przed moimi oczami jak strzępki wspomnień. Ja stająca w tym samym miejscu co teraz razem z YoungJae, ja stojąca na dachu budynku znów z nim, my całujący się w moim mieszkaniu, ja jadąca z pracy rowerem w deszczu i samochód, który mnie potrącił, zrozpaczony głos YoungJae, bezskutecznie usiłujący przywrócić mnie do życia swoim zapłakanym głosem.
Patrzyłam na niego z wybałuszonymi oczami. Jak mogłam zapomnieć? Przecież... Rzuciłam się mu na szyję.
- YoungJae... - szepnęłam cicho, a w moich oczach pojawiły się łzy. - Przepraszam, przepraszam, że o Tobie zapomniałam.
- To ja przepraszam, to przeze mnie taka byłaś.
Ujął moją twarz w dłonie, patrząc prosto w moje oczy. Kciukami delikatnie otarł łzy z moich policzków.
- Nie płacz już... - szepnął, złączając nasze usta w delikatnym pocałunku, który później przesiąknął uczuciem dwóch spragnionych siebie osób.


Hari ♥

Komentarze

  1. Ayyyyy!!! *skaczę jak głupia* GOMAWOGOMAWOGOMAWO!!! To jest cudowne!! Omo! Nie mogę skleić normalnego zdania, bo to jest takie suuuuper. Serio, opłacało się tyle czekać ^.^
    Ślicznie dziękuję :) idę feelsować dalej.
    ^3^ jesteś wspaaaaniała :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A proszę Ciebie bardzo. Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że Ci się spodobało. <3333
      To ja dziękuję. ♥ ~^o^~

      Usuń
  2. GEEEEEZ! UMARŁAM! @__@
    Cieszę się cholernie, że dodałaś kolejną część ^_^ Weee XD
    Już widzę te feelsy Blacky, uwierz mi, są... takie... że bój się człowieku XD
    Kochamy Cię *tuluu*
    HWAITING! ^3^

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty