"Bez zobowiązań."


Główne postaci: Ty, JaeJoong  
Gatunek: Romans, erotyczny
Opis: Życie w wielkiej stolicy Korei Południowej w cale nie jest takie łatwe jakby się mogło wydawać. Starasz się zapomnieć o wszystkim topiąc smutki w alkoholu. Czy chłopak poznany w barze stanie się kimś więcej, czy może będzie to tylko przelotny romans?  

~♥~

Znów mnie wywalili z pracy. Ohh.. nie zniosę już tego dłużej, gdziekolwiek nie zacznę zaraz już muszę kończyć. To się robi już na prawdę nudne. Gdybym mogła żyć jak... nie wiem jak wolny człowiek, wziąć samochód i jeździć po świecie czasami zahaczając o jakąś dorywczą pracę, to na serio by mi wystarczyło. A tak... siedzę w małym mieszkanku bez ogrzewania i z ledwością udaje mi się opłacić czynsz. Właściciel mieszkania wiecznie siedzi mi na karku i próbuje nakłonić do zapłaty w ... jak on to mówi: "inny sposób". Tak jednym wieczorem mogłabym załatwić wszystko, ale zwyczajnie w świecie nie chcę. Jakby mi zainstalował w mieszkaniu ogrzewaniu, to może... Nie. Nadal nie. Myślałam, że przeprowadzenie się do Seoulu jakoś mnie zbawi, znajdę dobrą pracę wespnę się na sam szczyt i rodzice będą mogli być ze mnie dumni. Ale nie... wylądowałam w jakiś slamsach. Mieszkam tu już bite sześć lat i nadal nie mogę uzbierać pieniędzy na bilet powrotny do domu.
Zeszłam po schodkach, które prowadziły do kluby, a raczej czegoś na wzór przypominającego baru. Ostatnio zwykłam spędzać tu każdy wieczór, a czasami i noc, kiedy działo się coś takiego jak dzisiaj. To to kochana, czeka Cię dzisiaj dłuuga noc przy szklaneczce.
Od razu kupiłam dwie butelki soju i usiadłam przy pierwszym wolnym stoliku. Zdecydowanie obudzę się z niezłym bólem głowy. Dziś grała tu jakaś grupa rockowa. Aigoo.. mogłam pójść do jakiegoś innego baru. Toż to cały Seoul jest nimi zasypany, jest w czym wybierać, ale... ale tu jest najtaniej. Odkręciłam korek i zamiast nalać sobie napoju do szklaneczki pociągnęłam porządny łyk alkoholu prosto z butelki.
Na scenę wyszedł nawet przystojny chłopak ze swoim zespołem, skądś go... a wiem, już wcześniej tu grał. Wymieniliśmy kiedyś parę zdań. Pouczał mnie, że kobieta pijąca alkohol prosto z butelki nie wygląda atrakcyjnie i nikogo na to nie wyrwę. Mianhe nieznajomy, nie posłuchałam się Ciebie. Może gdybym się zachowywała inaczej wyszła bym za jakiegoś nadzianego biznesmena... właśnie, problem tkwi we mnie. Nie potrafię się ogarnąć kiedy już jestem w dołku, wtedy już mi jest wszystko obojętne. Mógłby mnie nawet pociąg przejechać, pewnie bym nawet tego nie poczuła. Jest trudno, jest w cholerę trudno...
Oparłam głowę na ręce i patrzyłam na występ grupy "Pana nieznajomego", dziękuję, że zaczęliście od takiej ostrej muzyki, później pewnie przejdą na ballady, czy coś w tym stylu. Trzeba będzie się wtedy ulotnić, bo jeszcze popadnę w depresję z powodu braku miłości.

Właściwie to która jest godzina? Zasnęłam tutaj? Podniosłam głowę, przetarłam oczy i rozejrzałam się dookoła. No popatrz dziewczyno, nie jesteś pijana, nie wypiłaś nawet całej butelki... Zaraz, ale gdzie jest druga? Chociaż bym ją do domu zabrała, w końcu za nią zapłaciłam, ale.. zniknęła. Na brzegu sceny siedział ten chłopak, "Pan nieznajomy"... z moją butelką soju, już w połowie pustą.
- Aich... - westchnęłam. Podniosłam się z miejsca i podeszłam do niego ze swoją butelką. Usiadłam obok niego.
- Dlaczego tu zostałeś?
- Dlaczego tak nieformalnie?
Spojrzałam na niego krzywo unosząc jedną brew.
- Więc?
- Spałaś.
- No i co? Właściciel, mógł mnie po prostu obudzić i stąd wywalić.
- Nie chciał Ci przeszkadzać. Wyglądałaś na zmęczoną, kiedy tu przyszłaś.
Aa.. no racja, straciłam pracę, jak mogłam nie wyglądać na zmęczoną? Pociągnęłam łyk alkoholu.
- Nic nie mów, wiem co chcesz powiedzieć - przyłożyłam palec do jego ust uciszając go tym i wlałam w siebie całą resztę soju. - Umm.. tak w ogóle, jak masz na imię? - spojrzałam na niego i zabrałam mu butelkę upijając kolejny łyk, oddałam mu ją.
- Po co Ci moje imię?
- Zwyczajnie w świecie jestem ciekawa, jak nazywa się "Pan nieznajomy". Mam dosyć nazywania Cię w ten sposób.
Zachował się jakby kompletnie mnie ignorował. Chwycił gitarę, która leżała obok niego i zaczął grać jakiś spokojny utwór. Ładne. To na prawdę było ładne. Wyciszyłam myśli dzięki jego muzyce.
- Pójdziesz ze mną?
- Gdzie?
- Do domu... - przygryzłam lekko wargę. Aich... pierwszy raz proszę chłopaka, żeby poszedł ze mną do domu, by... no wiadomo. Czuję się troszkę niezręcznie, jednak i tak większość wstydu wyparowała, kiedy wlałam w siebie tyle alkoholu.
Uniósł brwi patrząc na mnie, pakował gitarę do futerału.
- Aich... Chcę po prostu zapomnieć... Pomożesz?
- Zapomnieć o chłopaku?
- Nie...
- Ohh..
- Co jest?
- Pierwszy raz będę pocieszał dziewczynę, która nie cierpi z powodu faceta.
Czyli idzie... połowa już za mną. Yaych... jakie to krępujące...  Trudno, już zaczęłaś, teraz musisz to skończyć.
Założyłam szybko kurtkę na ramiona i nim się nie obejrzałam on już stał obok mnie gotowy do wyjścia.

- No to ten... witam w moich skromnych progach - potarłam nerwowo kark i zamknęłam za nami drzwi.
Moje mieszkanie nie było nie wiadomo jak duże. Właściwie było to jedno pomieszczenie, gdzie... nie, inaczej, po prostu wszystko było w jednym pokoju, za wyjątkiem łazienki oczywiście. Po prawej stronie był 'salon' i 'kuchnia', po lewej 'sypialnia' i moje małe miejsce pracy.
- Przytulnie... - rozglądał się po całym pokoju. Oparł gitarę o ścianę, a kurtkę rzucił na kanapę.
- Chcesz coś zjeść? Napić się czegoś? - stanęłam w miejscu, w którym znajdowała się 'kuchnia'.
- Dziękuję... - poczułam jego dłonie na swoich biodrach. Wiedziałam, czułam to w kościach, że... Po prostu muszę teraz o wszystkim zapomnieć. Po prostu zapomnieć...
Jego gorący oddech owiał moją skórę. Przechyliłam głowę na bok. Jego miękkie wargi zaczęły muskać delikatnie moją szyję. Całym moim ciałem wstrząsnęły delikatne dreszcze. Objął mnie w pasie. Nie dzieliły nas już praktycznie żadne centymetry. Nasze ciała mocno przylegały do siebie. Złapał mnie za rękę i przyparł do ściany. Czułam jak na mojej twarzy maluje się zdziwienie, ale dlaczego? Bez zastanowienia przywarłam do jego nieskazitelnie miękkich ust. Po chwili poczułam jak rozchyla moje wargi i językiem trąca mój. Było to jednak wbrew pozorom spokojne, a nawet troszkę nieudolne. Inaczej sobie to wyobrażałam, jest tak jakbyśmy liczyli się tylko my i nikt więcej.Podobało mi się to. Zjechał niżej i zaczął znów całować moją szyję i chyba zostawił mi na niej kilka pamiątek. Włożyłam rękę pod jego podkoszulek gładząc gładkie plecy.
Jęknęłam z rozkoszy. Nie czekając na nic zerwał ze mnie koszulę i z siebie zresztą też. Wziął mnie za rękę prowadząc do łóżka. Przyciągnęłam go do siebie, a on uśmiechnął się cwaniacko. Zagryzłam dolną wargę. Położył mnie delikatnie na łóżku. Nigdy nie myślałam o tym, że będę mogła znaleźć się w takiej sytuacji i, że teraz mamy się sobie wzajemnie oddać. Powróciliśmy od serii pocałunków. Od tych słodkich, niewinnych, po coraz bardziej namiętne i zachłanne. Znów zjechał niżej, na moją szyję i najwyraźniej podziwiał swoje wcześniejsze dzieło.
- Ładnie Ci w nich... - zaśmiał się gardłowo i znów niżej. Obsypywał pocałunkami dekolt. Musnęłam delikatnie opuszkami palców znamię na jego szyi. Rozkosz i przyjemność wydobywały się z mojego gardła. Jego dotyk sprawiał, że moje ciało było jeszcze bardziej pobudzone. Sunął dłońmi wzdłuż mojej talii i bez żadnych uprzedzeń ściągnął ze mnie resztę ubrania to samo robiąc później u siebie. Westchnęłam cicho przygryzając dolną wargę. Przyciągnęłam go do namiętnego pocałunku. Nim się obejrzałam już wykonywał powolne ruchy będąc we mnie. Pieścił dłońmi moje ciało wywołując kolejne fale ciepłych dreszczy. W tym momencie poczułam niewyobrażalną rozkosz. Straciłam poczucie czasu. Raz po raz z moich ust wydobywały się jęki potęgujące jego podniecenie. Przytulił mnie mocno do siebie. Uczepiłam się jego kurczowo wbijając lekko paznokcie w jego plecy. Wykonywał spokojne, powolne ruchy. Nasze rozpalone, nagie ciała jakby idealnie ze sobą harmonizowały ocierając się o siebie. To było coś epickiego. Nasza bliskość jaką doznaliśmy w tej chwili była czymś co trudno jest opisać słowami. Z sekundy na sekundę zwiększał tempo. Nie mogłam powstrzymać cichych jęków.
- Jaejoong... - szepnął opierając czoło o moje.
- C-co? - westchnęłam nadal nie mogąc uspokoić oddechu po tym co właśnie się zdarzyło.
- Chciałaś znać moje imię.
Ucałował mnie i uśmiechnął się ślicznie uspokajając oddech. Przytulił mnie do siebie i po prostu zasnęłam w jego ramionach.

***

Obróciłam się na drugi bok, a moja ręka wylądowała na czymś... twardym. Otworzyłam zaspane oczy i zerknęłam w lego. O ktoś tu leży... CO?! KTOŚ TU LEŻY?! Zwinęłam kołdrę i zasłoniłam się nią. Ooooj.. źle zrobiłaś. Częścią przykrycia zasłoniłam jego... tyły. Aż tak dużo wczoraj wypiłam? Pochyliłam się i spojrzałam na jego twarz. Ooo. Mój. Boże. To ten chłopak, który wieczorami gra w... 

"- Pójdziesz ze mną?
- Gdzie?
- Do domu... 
(...)
- Ładnie Ci w nich... - zaśmiał się gardłowo i znów niżej. Obsypywał pocałunkami dekolt. Rozkosz i przyjemność wydobywały się z mojego gardła.
(...)
- Jaejoong... - szepnął opierając czoło o moje.
- C-co?
- Chciałaś znać moje imię."

O żesz... Wszystko mi się przypomniało. Aaale musiałam się wstawić. Cholera... i jeszcze poprosiłam o to chłopaka, który mi się podoba. No nie... Dziewczyno jesteś zrujnowana.
Przykryłam go szczelnie kołdrą i podreptałam szybko do łazienki. Prysznic. Zimny, długi prysznic. Tego właśnie potrzebuję...
Wyszłam z kabiny prysznicowej, owinęłam się w szlafrok i oparłam plecami o szafkę. Jak to właściwie mogło się stać? Przyłożyłam palce do ust i przejechałam po nich delikatnie przypominając sobie nasze wczorajsze pocałunki. Ahhh....
Po jakimś czasie wyszłam z łazienki. Miałam kompletną pustkę w głowie.
- Annyeong.
- Annyeong - odpowiedziałam i usiadłam na brzegu łóżka.
- ____...
- Ne?
- To miało być bez zobowiązań, ale... ja po prostu nie umiem.
- C-co?
Pochylił się nade mną i wplótł palce w moje włosy.
- Za każdym razem kiedy miałem koncert w tym barze wodziłem wzrokiem po całym lokalu. Szukałem Ciebie, w końcu w pewnym momencie się na tym przyłapałem i zrozumiałem, że to jest w pewnym sensie nienormalne. Jak wczoraj too... zaproponowałaś, zastanawiałem się, czy nie odmówić, bo w końcu wolałbym, żeby wszystko szło swoim tempem, ale chyba za bardzo bałem się wyznać Ci jakimi uczuciami Cię darzę. Ja... lubię Cię. Nie mogę przestać o Tobie myśleć, śnić o Tobie również. Ja... S-saranghae...
Jego miękkie usta złączyły się z moimi w delikatnym pocałunku. Cała panika i strach jakie zgromadziłam po przebudzeniu po prostu wyparowały.


Hari ♥

Komentarze

  1. Godny scenariusz, baaaardzo godny :D po prostu boski :) weny życzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest za razem słodkie i takie hhmm fajnie >.<
    Przyłapałam jeden błąd, ale ja tam nie zawsze czytam by błędy wynajdować.
    Nie wyobrażam siebie z tym panem ^^
    przykro mi :p
    Czekam na kolejne twórczości.
    Powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny scenariusz i z zniecierpliwieniem czekam na następne, Hwaiting! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. slicznie ci to wyszlo ^^ jeszcze z Jaejoongiem <3
    w ogole to dodalam cie do obserwowanych blogow ^^
    i zapraszam do siebie:
    http://mykoreanlifee.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Omo~! Dziękuję ♥ Z pewnością Cię odwiedzę :3

      Usuń
  5. Hari niszczysz mi psyche, ale lubię to. Ostatnio czyli wczoraj spisywalam cytaty kpopowych idoli i Jaejoong mówi takie rzeczy że o matko boska siwonowska. Scenariusz fajny Jaejoong taki słodki.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty