"Ottoke..."



Zaczął się kolejny rok szkolny, tym razem w Korei. Podróżowałaś po całym świecie ze względu na pracę Twojego ojca. Był wykładowcą na wyższych uczelniach, przez to co rok zmieniałaś miejsce zamieszkania. Męczyło Cię to, nie ukrywałaś tego, Twój tata to wyraźnie widział i starał się Ci to wszystko wynagradzać. Kochałaś go i nie potrafiłaś się na na niego gniewać, raz zdarzyło Ci się na niego ostro nawrzeszczeć, ale od tamtej pory starałaś się być opanowaną, rozważną już siedemnastolatką.
Nie było szans, by ojciec podwiózł pod szkołę, tak więc sama zmierzałaś wolnym krokiem w kierunku nowego liceum. Wędrowałaś różnymi uliczkami, z czasem zaczęłaś przyspieszać kroku, bo już nie długo miała się zacząć ceremonia rozpoczęcia roku szkolnego, aż w końcu...
- Zgubiłam się - szepnęłaś cicho rozglądając się dookoła. Już bezsilna opadłaś na kolana i chwyciłaś się rękoma za głowę. W którą stronę byś nie spojrzała, każda droga wyglądała tak samo. - Aigoo... Ottoke... Ahh... Cholera - zaczęłaś kląć po polsku pod nosem.
- Przepraszam...
- Ne? - uniosłaś głowę do góry i spojrzałaś na... "O mój Boże..." 
- Zgubiłaś się?
- A-ano... tak jakby... - zaczęłaś nerwowo pocierać szyję dłonią. "Cholera, zawstydził mnie. Tylko się nie śmiej ze mnie... Tacy piękni mężczyźni nie mają w naturze być miłymi i pomocnymi kociakami." 
- W takim razie chodź ze mną - wyciągnął dłoń, by  pomóc Ci wstać. Spojrzałaś tylko na nią podejrzliwie.
- Wae?
- Bo... - wskazał palcem małą tarczę na swoim sweterku, później na Twoim. - ... chodzimy do tej samej szkoły, wiesz, charakterystyczne, niebieskie mundurki.
- Ohhh... Mianhe... - nadal odrobinę niechętnie chwyciłaś jego dłoń i dźwignęłaś się na nogi. - Kamshamida... - szepnęłaś rumieniąc się ze wstydu.
- Nie masz za co dziękować - na jego twarzy zawitał uśmiech.
Już nie odezwałaś się do niego ani słowem. Nie, że nie chciałaś, skądże, na język cisnęło Ci się tyle słów, jednak nie wiedziałaś jak je sklepać w całość. On o dziwo też milczał, cały czas zastanawiałaś się dlaczego, ale wolałaś nie pytać.
- Omm... - zaczęłaś, ale zostałaś uprzedzona.
- Jak masz na imię?
- ______. - powiedziałaś z lekkim zająknięciem.
- Jak?! - dosyć porządnie się zdziwił. - Nie jesteś stąd, prawda?
- Umm... - skinęłaś głową.
- W takim razie skąd?
- Z Polski, choć gdyby patrzeć na to z drugiej strony, to nie dawno przyjechałam tutaj z Japonii - wypaliłaś. "Po cholerę ja mu to wszystko mówię?!" - Omm... A Ty? Jak się nazywasz?
- Yoo YoungJae.
- Hmm... też trudne... - wydęłaś lekko wargę w zamyśleniu.
- Dla Ciebie owszem, jednak musisz przyzwyczaić do takich imion. W końcu za chwilę zaczniesz naukę w koreańskiej szkole - zaśmiał się i otworzył przed Tobą drzwi do budynku.
Mieliście się rozejść, on szedł w stronę jednego korytarza, Ty drugiego.
- A-ano... Jeszcze raz dziękuję - skinął głową i odszedł w swoją stronę. Odprowadzałaś go chwilę wzrokiem i ruszyłaś w swoim kierunku.
- ______! - obróciłaś się gwałtownie słysząc jego głos. - Jeśli będziesz chciała to mogę Cię oprowadzić po zajęciach - skinęłaś głową, a on znów się uśmiechnął. - Czekaj na mnie tutaj.
I zniknął.
Niby byłaś już w jedenastu różnych szkołach, jednak zawsze początek jest taki sam. Trzeba się przestawić z języka ojczystego na ten... urzędowy. Jest to trudne, ba, trudne to mało powiedziane, ale z czasem idzie się przyzwyczaić.
O ile Ci wiadomo miałaś stawić się pod salą 2-4. Ohh... Y-youngJae... tak jest jeszcze nie możesz się z tym oswoić... mogłaś się go spytać, gdzie jest ta sala. Zresztą ciekawe do jakiej klasy on chodzi, czy jest w tym samym wieku co ty? Ahh... no tak, zawsze możesz się go spytać po zajęciach.
Na reszcie. Ujrzałaś nad drzwiami tabliczkę z numerem sali 2-4. Przed drzwiami stała strasznie mile wyglądająca dziewczyna z koszyczkiem pełnym karteczek.
- Annyeong! Jestem Yukimura Nanami, zeszłoroczna przewodnicząca. Wylosuj proszę karteczkę z numerkiem ławki - uśmiechnęła się do Ciebie przyjaźnie. "Jaka słodka."
- Hmm... Yukimura? To japońskie nazwisko - powiedziałaś grzebiąc w koszyczku.
- Zgadza się, urodziłam się tam. Od dziesięciu lat już mieszkam w Korei.
- Można powiedzieć, że Ci zazdroszczę - wyciągnęłaś karteczkę.
- Nie ma czego, nudne życie. Jaki masz numerek?
- 23.
- W takim razie siedzisz obok mnie - uśmiechnęła się na prawdę przesłodko. - Będzie mi strasznie miło - uścisnęła Twoją dłoń.
Pomachałaś jej i weszłaś do klasy. "Boże, ile tu ludu!" Westchnęłaś cicho i odnalazłaś swoją ławkę... ostatnia, przy oknie, jak miło.
Usiadłaś wygodnie na krzesełku i spojrzałaś przez okno. Miałaś widok na dziedziniec, z tej strony jeszcze nie widziałaś szkoły, zresztą szczerze powiedziawszy z żadnej jej nie widziałaś, nawet z przodu, bo za bardzo byłaś przejęta rozmową ze swoim nowym kolegą.
- ______ - usłyszałaś czyjś szept już przy uchu. To na pewno nie była Nanami.... Obróciłaś się lekko wystraszona...

<<<Dalej

Hari ♥

Komentarze

  1. Omona, jaki cudny scenariusz! *.* To Youngjae szepnął Blacky do ucha? Na banG XD
    Sądzę, że to będzie wielopartówka, więc czekam na next!
    HWAITING! ^3^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nic nie wiem.. nic nie powiem xD
      Kolejna część jest już w "poczekalni" tylko nie wiem kiedy ją dodać :3

      Usuń
  2. Kto? To Youngjae, no nie? Taki szpet przy uchu, omo, aż dreszczyk przebiegł ;3 Blacky ma dzisiaj szczęście, ciągle spotyka ją coś miłego, jak fajnie ;3
    YAY! Dziękuję, jest super, a jeszcze będzie next, o jak super :D Jebal, dodaj szybko, kestem ciekawa co dalej mnie spotkało XD
    Weny, Hari moja kochana :p
    A tak w ogóle to Alicja w Krainie Czarów to ja XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No czytaj dalej, bo już dodałam kolejny :3 ♥
      Całą serię chyba rozpiszę ^^

      Usuń
  3. Harinators się zgłasza. Matko boska siwonowska. Następna cudowna seria. Ty mnie rozpieszczasz Hari. Kocham cię Unni. Co mogę powiedzieć? Świetneeee. Idę się naćpać pomidorków z Zelosławem i L.Joe

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty