"Ona umiera!"

Kontynuacja: "Dlaczego teraz?"




*YongGuk*

Wybiegłem z sali gimnastycznej i schowałem się za magazynkiem na sprzęt sportowy. Jak mogłem coś takiego zrobić? Jak mogłem coś takiego powiedzieć? I to jeszcze jej! 
Osunąłem się wzdłuż ściany i przyciągnąłem kolana pod brodę. Nie widziałem jej z wieki. Tak strasznie za nią tęskniłem. Zastanawiałem się jak musi teraz wyglądać. Ostatni raz kiedy ją widziałem... Zawsze miała włosy splecione w dwa ciasne warkocze. Jej rodzice nigdy nie dopuścili do tego, żeby wyglądała jak chłopczyca i mimo iż wyglądała jak najbardziej dziewczęco, jej zachowanie dawało sporo do myślenia. 
Zaśmiałem się pod nosem na samą myśl o małej _____. Teraz... teraz wygląda zupełnie inaczej, bardziej... kobieco. Szczupłe nogi, smukła talia... Kurwa, Bang! Nie myśl o tym... 
Nie mogę się tak łatwo poddać. Kocham ją od lat, nie pozwolę, by jakiś, cholera jasna, YoungJae, mi ją odebrał. 
Poderwałem się na równe nogi i pobiegłem do samochodu. Miałem zamiar wszystko sobie z nim wyjaśnić, "cierpliwie" poczekam, aż przyjedzie na próbę... 

*YoungJae*

- Nie zbliżaj się do niej - Bang patrzył na mnie poważnie, powieka nawet nie śmiała mu drgnąć. 
- Proszę? - nie potrafiłem uwierzyć w to co słyszę. Jakim prawem, pozwala sobie na takie coś. To że jest liderem, nie oznacza, że może mówić takie rzeczy. 
- Zostaw ją, nie zbliżaj się do niej. Teraz zrozumiałeś?
- Powaliło Cię?! Jakim prawem...
- Jest moja... - powiedział na odchodnym i zniknął w korytarzu pozostawiając po sobie głuchy łomot drzwi. Tępym wzrokiem wpatrywałem się w miejsce, w którym jeszcze przed chwilą stał Bang. Co on sobie wyobraża?! Że niby mam tak po prostu z niej zrezygnować?
Chwyciłem brzeg stoliku i rzuciłem nim w kąt. Szklanki rozbiły się, a sok pozostawił na szarej ścianie ciemne plamy.
- Ej, ej, ej, ej, eeeej... Stary, opanuj się - HimChan spoliczkował mnie i spojrzał mi prosto w oczy. Zmarszczyłem brwi w złości i wyrwałem się Zelo z uścisku.
- Nie wiecie o co chodzi, to się kurwa nie wtrącajcie! - zamaszystym kopniakiem otworzyłem drzwi i wyszedłem z budynku. Przez jakiś czas dobiegały do mnie wrzaski menadżera upominającego się o wyjaśnienia. Puszczałem jego groźby mimo uszu.
Wbiegłem na parking przed budynkiem i automatycznie otworzyłem swój samochód. Uderzyłem z całym impetem w koło, aż przez całą nogę przeszył mnie niewyobrażalny ból. 
- Cholera... - chwyciłem kurczowo nogę. Opadłem na siedzeniu kierowcy i starałem się jakoś rozmasować bolące miejsce. Zabiję kiedyś tego idiotę, po prostu go zabiję... A jeśli on znaczy dla niej więcej niż ja? W końcu znają się od dzieciństwa, może i nie utrzymywali trwałych kontaktów, no ale jednak. W końcu on ją poznał kiedy tylko na nią spojrzał. ____Pewnie też sobie wszystko przypomniała, każde ich spotkanie i to co na nich robili... YoungJae, ty cholerny idioto, nie myśl o takich rzeczach. Myśl pozytywnie. Nie może być, aż tak źle. Bądź dobrej myśli, tak jest, bądź dobrej myśli....
Czym prędzej zamknąłem drzwi, bo zaczęło lać jak z cebra. Odpaliłem samochód i ruszyłem ignorując ten cholerny ból nogi.
Krople deszczu spadał i z impetem rozbijały się na szybie samochodu. Prawie nic nie widziałem i wiem, że robiłem źle, pędząc tak, ale za bardzo byłem wnerwiony, żeby się przejmować tym marnym 220 na liczniku. Gdzieś z tyłu rozbrzmiał już po raz n-ty dzwonek w telefonie. Menadżer bezowocnie próbował się za pewne ze mną skontaktować. Zaczęło się to robić irytujące sięgnąłem po marynarkę leżącą na tylnym siedzeniu i na chwilę spuszczając wzrok z drogi wyjąłem telefon z kieszeni i rozłożyłem go na części...
Łup! Gwałtownie nacisnąłem hamulec i z drżącymi dłońmi wpatrywałem się w szybę. Musiałem w coś nieźle przyrżnąć. Cholera... co ja najlepszego narobiłem?! Uderzyłem kilkukrotnie głową w kierownicę i wybiegłem z samochodu.
Nieopodal nieźle powyginanego roweru leżało nieruchome ciało. BOŻE TAM KTOŚ LEŻY!!! Podbiegłem do poszkodowanej osoby.
- Hej! Nic Ci nie jest? - Kurwa oczywiście, że jest! Przyrżnąłeś w nią palancie! - Żyjesz? - pochyliłem się nad ciałem. Noga była połamana, nie wyglądało to zbyt apetycznie, połamana kość wystawała i.... Aich... Fuuj... Z podartych dziur w zielonym płaszczyku sączyła się krew. Spojrzałem niepewnie na twarz chyba-dziewczyny... - KURWA! _____! Ottoke?! Ottoke~!!!
Poleciałem do samochodu i czym prędzej zacząłem zbierać i składać części telefonu.
- Włączaj się szybciej - przeskakiwałem nerwowo z nogi na nogę stojąc nad jej ciałem. - Jest! - wybrałem szybko numer alarmowy i czekałem na sygnał. Czemu to musi tak długo trwać!? Sekundy zdawały się przeistaczać w niekończące się godziny.
- Pogotowie, słucham? - wydukałem drżącym głosem wszelkie dane jakie były potrzebne. - Proszę się uspokoić... - kobieta po drugiej stronie słuchawki zdawała się być niewzruszona.
- USPOKOIĆ?! Ona umiera!

<<<Dalej

Hari ♥

Komentarze

  1. Hari!!!!!!!!!! Przez ciebie się denerwuje jak, dobra nie wiem co, ale to nie zmienia faktu. Jeśli ją zabijesz, to ja... To ja się zamknę w pokoju i już nigdy z niego nie wyjdę. Chcesz tego? Nie możesz jej zabić. Ani mi się waż.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale "Ona umiera!", nie widzisz, jak on ją kocha?.. Jak oni ją kochają? ^3^ Kekeke

      Usuń
  2. Ona umiera... Znaczy ja umieram, Boże, ja umieram XD ale chyba ze spazmów XD HaRi, jesteś moim guru, ten pomysł mnie zabił... XD Gukkie i Jae się kłócili, o mnie? O mnie! YAY! ;3 XD ale YoungJae, Hwaiting XD kocham Banga, ale Ciebie bardziej XD
    GO-MA-WO ^3^
    Weny ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Chryste Panie, Ala mi umiera! XD Nie umieraj XD
    Widzisz, Ala? Tak to mówisz, że nikt Cię nie chce, a tu dwójka przystojniaków bije się o Ciebie XD
    Jezu, Youngjae, szalony, przejechał Alę O^O
    Chcę więcej!
    HWAITING! ^3^

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty