"Cholera, co z nią jest?!"

Kontynuacja: "Ona umiera!"




*YungJae*

Mężczyźni w odblaskowych uniformach wyszli pędem z karetki pogotowia nosząc nosze. Inna grupa ludzi zajęła się zabezpieczaniem połamanej nogi ____. Nie mogłem na to patrzeć. Tak bardzo nienawidziłem się za to. To ja powinienem teraz tak wyglądać. To ja powinienem teraz konać w męczarniach. Zabiję się, jeśli okaże się, że ona nie żyje, albo zgolę głowę na łyso i zamknę w zakonie, żeby do końca życia spędzić swoją egzystencję w nieznośnych męczarniach obwiniając się za to. To byłaby idealna kara. I tak, nawet jeśli przeżyję będę się męczył z wyrzutami sumienia, powinienem wtedy wyjechać, pewnie będzie mnie nienawidzić. Z resztą nie będę jej za to winił, sam pewnie postąpiłbym tak samo, ale czy nawet wtedy, kiedy ona potrąciła by mnie...? Nie... Pewnie, że nie. Zrobiłbym wszystko, żeby o tym zapomniała, żeby nie obwiniała się z tego powodu. 
- Kim osoba poszkodowana jest dla pana? Czy to pańska rodzina? - wzrok mężczyzny przewiercał mnie na wskroś. 
- Emmm... A-ano... T-to.. Umm... T-to moja d-dziewczyna - wypaliłem nie wiedząc co powiedzieć. 
- W takim razie niech pan jedzie za nami. 
Skinąłem głową i pobiegłem do samochodu. Karetka już ruszyła więc popędziłem za nią. Deszcz już nie był tak gęsty jak wcześniej, ale nadal prawie nic nie widziałem, dlatego podążałem za rozmazanymi niebiesko-czerwonymi, migającymi światłami. 

Biegłem za ludźmi pchającymi wózek, na którym leżała ____. Jeden mężczyzna zapoznawał lekarza z jej obrażeniami i stanem. 
Ręka pielęgniarki w białym uniformie wylądowała na mojej piersi zatrzymując mnie przed wejściem do sali operacyjnej. 
- Proszę tutaj zaczekać.
- Zaczekać! Ja tam muszę być!
- Proszę się uspokoić - położyła rękę na moim ramieniu. Drażnił mnie jej dotyk, nie chciałem, żeby mnie macała. Spojrzałem pogardliwie na jej dłoń, jednak zdawała się tego nie zauważyć. Nakazała mi usiąść na zielonym, szpitalnym krzesełku. - Czy ta dziewczyna jest dla Ciebie kimś ważnym? - skinąłem głową wbijając wzrok w podłogę. - Ma jakąś bliższą rodzinę? - kolejne skinienie. - Wiesz jak się z nimi skontaktować? - tym razem pokręciłem przecząco głową.
Na prawdę nie wiedziałem. Nie miałem ani jej numeru, ani numeru jej ojca, ani numeru telefonu domowego... Kompletnie nic.
Po moich policzkach spłynęły pojedyncze łzy. Stary, nie rozklejaj się kurwa. Nie wolno Ci. Nie wypada! Weź się w garść, wszystko będzie dobrze. Poskładają ją i wróci. Cokolwiek miałoby to znaczyć, wróci.
- Proszę... - pielęgniarka podała mi kubeczek z kawą z automatu, nawet nie zauważyłem kiedy odeszła.
- Dziękuję - przyjąłem napój szybko ocierając łzy, by ich nie zauważyła.
- Na pewno wróci, nie zostawi Cię samego, nie byłaby stanie. Będzie walczyć do samego końca - kobieta uśmiechnęła się do mnie ciepło. Zachowywała się, jakby niedawno czytała mi w myślach, albo była jakąś cholerną wróżką. Wstała i wcześniej głaszcząc mnie delikatnie po głowie odeszła.
Co to kurwa było? Kim ona była? W sumie nie wyglądała na młodą, mogłaby być spokojnie moją matką, chociaż moja mama i tak jest za pewne młodsza od niej. Zapaliło jej się jakieś czerwone światełko, uruchomił "instynkt macierzyński", czy jaka cholera?
Upiłem łyk kawy i lekko zdziwiony przyjrzałem się napojowi. Skąd ona wiedziała, że akurat taką lubię? Już po chwili opróżniłem cały kubeczek...
Drzwi na salę operacyjną otworzyły się z wielkim impetem i kilka pielęgniarek wyprowadziło na łóżku ____. Poderwałem się szybko na nogi i niemalże biegłem za nimi. Weszły do jakiegoś pokoju, ale nie pozwoliły mi wejść do środka. Rozwścieczony kopnąłem stojące obok krzesło, a później pięścią porządnie uderzyłem w ścianę.
- Niech się pan uspokoi, to nic nie da - usłyszałem głos tuż zza swoich pleców. Odwróciłem się gwałtownie i ujrzałem stojącego przede mną lekarza.
- Czy pan operował _____?
- Zgadza się.
- Co z nią jest? - patrzyłem na niego wyczekując odpowiedzi, jednak on milczał. - Cholera, co z nią jest?!
- Jej stan jest stabilny... - zamilkł na chwilę. Po cholerę budujesz to pieprzone napięcie?!
- Ale?
- Zapadła w śpiączkę - powiedział beznamiętnie patrząc mi w oczy.

<<<Dalej
Hari ♥

Komentarze

  1. Omo, ja chyba na wszystko już tak reaguję XD biedny YoungJae O^O kurczę, smut pierwsza klasa, czuję się zaszczycona, że specjalnie dla mnie ;3 Matko, ciekawość mnie zżera. Hari uwielbiam Cię (^_^) ale niech Youngjae nie idzie do zakonu XD wszystko, ale nie zakon XD
    Strasznie, strasznie, strasznie dziękuję ^o^
    WENY!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Hari ja cię błagam nie zabij jej ani nic z tych rzeczy. Ja chce wielki happy end. Ta pielęgniarka wydaje mi sie podejrzana. Będę mieć na nią oko. Na razie nie zrealizuje tego co napisałam w kom poprzednim bo jej na razie nie zabilas. Tylko niech Bang tam nie przyjedzie, bo będzie niezła zadyma. Wylaczysz weryfikację obrazkowa?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Weryfikację, że co? :o

      Usuń
    2. Bo my musimy takie coś przepisywac z obrazkow żeby kom się opublikował. Jakiś napis albo cyferki. Wejdz w ustawienia i komentarze i tam masz weryfikacja obrazkowa i zmien na wyłączona

      Usuń
    3. Aaaahaaa... Zrobione ^^

      Usuń
  3. Omo, Youngjae, nie zakon, zakon be XD Ona przeżyje, prawda? O^O Ala musi przeżyć XD
    Hmmm... pielęgniarka taka opiekuńcza w stosunku do Youngjae... podejrzane *myśli* XD
    Cholera, ja tu czekam na kolejną część! XD
    HWAITING! ^3^

    OdpowiedzUsuń
  4. WOW!! Ja (T.I) ma być z Bangiem! Łp
    Boyiu jakie to jest piękne!
    Nie dość,że masz talent to, to, to jest cudowne!
    Myślałam,że to Bang ją potrąci i dowie się o jej pracy.
    WOW.
    Czekam na kolejne(y) rozdział(y).
    <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Po Prostu - Kocham ♥
    Hwaiting!~~

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty